środa, 20 listopada 2013


Okrutny Loki napada na Asgard, aby zdobyć Młot Nieskończoności. Odyn próbuje go powstrzymać, niestety jego siła i męstwo przegrywają w starciu z podstępnymi, magicznymi sztuczkami. Przed śmiercią udaje mu się jednak ukryć Młot przed Lokim. Wspólnie z wojowniczką Jarnsaxą Thor udaje się na Ziemię, aby odnaleźć legendarny oręż. Loki depcze  im po piętach.
Z pewnością nie jest to dobry film. Mityczny Asgard wygląda tu jak zwyczajny, średniowieczny zamek otoczony zwyczajnymi lasami. Efekty specjalne są na marnym poziomie, niewiele lepiej prezentują się sceny walk. Kostiumy też nie powalają na kolana. "Grający" Thora Cody Deal udowadnia, że wysoki wzrost i duże bicepsy nie wystarczą, żeby być wiarygodnym herosem (jako okoliczność łagodzącą można uznać fakt, że to jego pierwsza główna rola). Trochę lepiej od niego sprawdza się wrestler Kevin Nash (znany głównie z roli złego Ruska w "Punisherze") jako Odyn. Dlaczego w ogóle poświęcam wpis na tę produkcję? Ponieważ nie jest ona aż tak beznadziejna, jak sugerowałyby to oceny w sieci. Główną zaletą jest upiornie ucharakteryzowany Richard Grieco jako Loki, który daje nam ciekawą postać głównego złoczyńcy. W paru scenach słychać fajną muzykę, a w nielicznych momentach (a w zasadzie momencikach) mamy niezły klimat.
Jeśli ktoś bardzo lubi fantasy, to może ten film obejrzeć, nastawiając się na niszową ciekawostkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz