sobota, 9 listopada 2013

Po tym, jak ginie jego wspólnik płatny zabójca James Bonomo jednoczy siły
z policjantem Taylorem Kwonem. Trop prowadzi ich do różnych, podejrzanych miejsc w Nowym Orleanie. Wkrótce okazuje się, że Bonomo trafił na godnego siebie przeciwnika w osobie byłego żołnierza Legii Cudzoziemskiej Keegana.

Fabuła nie jest zbyt oryginalna, ale przecież nie o oryginalność tu chodzi. Wystarczy zresztą spojrzeć na dotychczasową filmografię Waltera Hilla, który nakręcił m.in "48 godzin" czy "Czerwoną Gorączkę" z  Arnoldem Schwarzeneggerem. Jeśli ktoś jednak nie kojarzy nazwiska reżysera (w końcu nie jest to postać pokroju Jamesa Camerona), to odtwórca głównej roli powinien rozwiać wszelkie wątpliwości. Mimo zbliżającej się siedemdziesiątki, Sylvester Stallone wciąż potrafi dominować na ekranie. Z jego poprzednich wcieleń James Bonomo najbardziej przypomina Jacka Cartera, bezwzględnego egzekutora długów z filmu "Get Carter". Jednak mimo faktu, że większość akcji rozgrywa się w nocy, całość ma zdecydowanie lżejszy klimat niż 12 lat starsza produkcja. Wpływ na to mają zresztą ciekawe, pół żartem, pół serio dialogi między głównymi protagonistami np: "Pewno się zastanawiasz, dlaczego okablowałem swoją kryjówkę? Bo jesteś paranoikiem". Fajnym dodatkiem są też krótkie, lecz konkretne monologi Bonomo, do których grobowy głos Stallone'a pasuje idealnie. Sung Kang  dobrze się sprawdza w roli Taylora, myślę, że jednak pierwotnie przymierzany do tej roli Thomas Jane byłby zdecydowanie bardziej wyrazisty. Znany
z roli Khala Drogo Jason Momoa daje nam efektowną i godną zapamiętania postać głównego  złoczyńcy Keegana. Finałowy pojedynek na topory pomiędzy nim a Jamesem dostarcza niezłej dawki adrenaliny, kojarząc się z podobnym (rozgrywającym się jednak w bardziej sugestywnej scenerii) starciem z klasycznego już dzisiaj filmu "Cobra".
Scen akcji nie brakuje, a ich wykonanie jest na dosyć zadowalającym poziomie. Miłą atrakcją dla oka są nocne ujęcia Nowego Orleanu. Muzyka dobrze wkomponowuje się w prezentowane na ekranie wydarzenia, zwłaszcza, gdy słychać harmonijkę ustną. "Bullet to the Head" co prawda trochę brakuje do klasycznych pozycji kina akcji, ale można je spokojnie polecić fanom gatunku i wyjątkowo odpornego na upływ czasu Stallone'a.

1 komentarz:

  1. Świetne kino akcji. Oglądałem jakiś czas temu i również polecałem ten film do obejrzenia na HeroesMovies.pl.
    Stallone w formie pomimo wielu lat na karku. Świetna rola Hana z Fast and Furious :D Poolecam ;)

    OdpowiedzUsuń